piątek, 28 maja 2010

O ślubie



Znów piszę o porze, w której już mi się nic nie chce...
Dziś wreszcie spędziłam czas po pracy inaczej niż zwykle. Mianowicie byłam sobie na grilu ze znajomą z pracy i mężem.

Powracając do wczorajszego tematu zmian w moim życiu dziś streszczę po krótce kolejną zmianę, bo na następne sił mi nie starczy... Jeśli tak po trochu będę opisywała to co się stało większe jest prawdopodobieństwo, że będę miała o czym pisać :).

3 Kwietnia 2010 (w Wielką Sobotę) odbył się mój ślub cywilny. Przed ślubem stresowałam się niemiłosiernie. Niepotrzebnie. Wszystko wyszło jak dla mnie idealnie. Nawet mój wygląd mi się podobał (a to zbyt często się nie zdarza).












Świętowaliśmy przez dwa dni. Pierwszy dzień był ostatnim dniem postu, więc nie można było świętować na całego.

A oto nasze obrączki :)



I jako szczęśliwa panna młoda wkroczyłam w kolejny etap życia, a mianowicie opuszczenie domu rodzinnego i zainstalowanie się w nowym mieszkaniu jak i w nowym kraju.
O tym jednak napiszę jutro, bo trzeba mi iść spać - jutro do pracki.

czwartek, 27 maja 2010

Zmiana



Heh, ale zrobiłam przeskok ...
Ostatnia moja notka została napisana w lutym...
No cóż trzeba mi wybaczyć..
Tyle się działo w tym czasie, że nie miałam siły ani nie ukrywając czasu żeby cokolwiek napisać...

Cóż się zmieniło??

W marcu złożyłam wypowiedzenie i pożegnałam się z moją robotą dnia 1 kwietnia. Wielki kamień mi spadł z serca. Strasznie się cieszę, że już tam nie pracuję.
Zakłady bukmacherskie - niewdzieczna praca (jak dla mnie). Siedzisz sama za ladą cały dzień (w sobotę nawet po 11 godzin), nie masz ani telewizji, ani internetu, ani Ci nawet radia posłuchać nie dadzą. Nie masz się do kogo odezwać na żywo (zostaje Ci telefon, za który Cię mogą obciążyć). Słuchasz wszystkich, niekiedy nawet pijaków i udajesz, że interesuje Cię "co im nie weszło". Odpowiadasz za gotówkę i musisz mieć cały czas głowę na karku. A to wszystko za marne 1000 zł......
Nie powiem, że ta praca nie podobała mi się aż tak bardzo, bo dzięki niej poznałam wspaniałych ludzi (młodzi klienci i moje kochane koleżanki z pracy TĘSKNI mi sie za Wami !!).
Jednak siedzenie na tyłku i nieustanne rozmyślanie, a co za tym idzie wynajdowanie sobie poroblemów po 3 latach przestało mnie bawić.
Jeśli ktoś pracuje w zakładach bukmacherskich nie chciałam obrażać jego zawodu, ale praca w mojej firmie zniecheciła mnie do niego bardzo.
Co jeszcze się zmieniło napiszę jutro, bo już mi się łocka kleją.
Pozdrawiam czytających :)