No i mamy kolejny weekend. Przy weekendzie padam już na twarz, a to dopiero początek... Weekend mam zawsze intensywniejszy... Kiedy nie zaprowadzam Lenki do dzieci muszę się dwoić i troić, żeby ją zabawić tak jak tam. Tak każdy się z nią bawi i zwraca na nią uwagę. W domku jest tylko mama i średnio jej to wystarcza.
Niestety Lenka dalej nie garnie się do stania.. Kika razy wstała i na tym się niestety zakończyło. Mam nadzieję, że niebawem ruszy się coś bardziej. Coraz więcej raczkuje, klęka i jest strasznie ruchliwa. Ja mimo, że bardzo się niecierpliwię, jestem dobrej myśli.
Z niepokojem pozwalam sobie też stwierdzić, że straszny cycor się z niej robi. Teraz kiedy zostawiam ją u dzieci i wychodzę zaczyna płakać. Wcześnie było jej to prawie, że obojętne, czy jest z mamą, czy z opiekunką. Dzięki Bogu szybko przestaje płakać i zajmuje się czymś innym. Jeśli położę ją na ziemi szybko do mnie raczkuje, wspina się po moich nogach do klęczków podnosi raczki i zaczyna marudzić, że niby chce na ręce... No ale nic muszę to przetrwać :D.
To chyba na tyle z mojego pisania, bo trzeba papu zrobić. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz