sobota, 29 września 2012

Jest nas już troje

Jak pewnie każdy się już domyśla moja mala rodzinka liczy już o jedną osobę więcej - moją słodką Lenkę.
Moja księżniczka urodziła się 14 września dwanaście dni po terminie. Po dziesiątym dniu opóźnienia wreszcie przyjęli mnie do szpitala. Wcześniej myślałam, że jak już będę w szpitalu będzie już dobrze, a w szpitalu okazało się, że tu zaczynają się schody....
Moja sala była całkiem ładna, wygodne dwuosobowe łóżko, telewizor, balkon na początku byłam całkiem sama.
Co chwila na CTG, leżałam podpięta i praktycznie w ogóle nie było u mnie żadnego rozwarcia. Około godziny 12 zaaplikowali mi tabletkę dopochwową, na wywołanie skurczy. Szymek posiedział ze mną chwilkę i pojechał. Na moją salę przywieźli dziewczynę z jej przyjaciółką. No i tu zaczęło mi się robić przykro. Ta dziewczyna miała wspaniałą przyjaciółkę. Zajmowała się nią wspaniale, leżała z nią, masowała ją i w ogóle. A ja musiałam sama siedzieć, bez bliskich, nawet bez męża..... Do tego zaczęly mi się skurcze.... Te tabletki, które dali mi na skurcze powinnam przyjmować co 6 godzin. Okazało się, że wszystko postępuje i drugiej tabletki już nie dostałam. Od 21 do około 1 w nocy walczyłam ze skurczami. Nie wytrzymałam i wreszcie poszłam po tabletkę przeciwbólową, żeby usnąć. Okazało się, że poród już się zaczyna. Kazali zadzwonić mi po Szymona. Po kilku godzinach na CTG, dali mi tabletki przeciwbólowe i wysłali spać. O godzinie 7 rano zaczęla się już cała akcja porodowa. Przy porodzie była u mnie polka, lekarka i młoda dziewczyna jeszcze bez tytułu (stażystka czy co) no i Szymek. Ta młoda dziewczyna miała ze mną trzy światy. Pomagała mi oddychac i przeć. Ja wbijałam jej paznokcie w ręce, ciągłam ją za włosy. Biedaczka........W końcu o godzinie 9:38 na świat przyszła moja gwiazdka. Ważyła 3330 kg i mierzyła 53,5 cm.
  
To na razie na tyle, bo moja gwiazda strasznie płakusia :/

poniedziałek, 3 września 2012

Oczekiwanie



9 Stycznia tego roku, pewien mądry Pan powiedział mi, że w dniu dzisiejszym powinnam wydać na świat moją córcię.... I co ?? Echo.....
Zdaję sobie sprawę, że się nie da wyliczyć terminu porodu co do dnia, ale ja już wariuję...
Chcę już zobaczyć moją Lenkę... Chcę mieć za sobą poród, którym każdy mnie straszy...
wrócić do mniejszych rozmiarów i pożegnać się z opuchlizną, która nie pozwoli mi na poruszanie się.
Zaczyna brakować mi już sił. Chcę przytulić Lenę...