czwartek, 17 maja 2012



Przez ostatnie dni, mało co byłam w domku. Wychodziłam rano i wracałam pod wieczór. Po przekroczeniu progu w głowie było mi tylko łóżko.
W poniedziałek dałam się wciągnąć w wir zakupów. Kupowałam ubranka dla siebie, bo już nie bardzo mam się w co wbić. Nie obyło się też bez drobnych zakupów dla Lenki. Ciężko mi dla niej coś kupować, bo nie wiem jaka wielka się urodzi, a nie chcę żeby jej szafka była pełna za małych ubranek. Po udanych zakupach znalazłam się od razu w moim kochanym wyrku.
We wtorek umówiłam się ze znajomą, która niedawno rodziła. Udzieliła mi kilku cennych porad co na temat położnych, szpitala i innych spraw czysto porodowych. Podstawy wiedzy na ten temat już mam, niebawem trzeba będzie zacząć działać.
Po powrocie, już wieczorem położyłam się spać. Nie planowałam tego, ale tak się zdenerwowałam, że żeby się nie poryczeć poszłam spać. Przysłali nam kolejne pismo w wohnungsamtu, w którym odsyłają nam wniosek o mieszkanie. Cobyśmy go poprawili.... Więc musimy od nowa wniosek złożyć, a co najbardziej mnie drażni, to fakt, że wszystkie dokumenty musimy im dawać od nowa, mimo, że mają już wszystkie.... Co za biurokracja..... krew mnie zalewa dosłownie....
Jedyną sprawą, która mnie jeszcze trzyma w całości i nie pozwala rozpaść się na kawałki jest mój wylot do Polski. 31 Maja wreszcie odwiedzę swoich bliskich. Nie mogę się już doczekać. Odpocznę może od tych całych durnych Niemiec. Szkoda, że tylko na 12 dni, ale i to dobre.
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz