Po tylu godzinach pracy nie jestem w stanie spłodzić żadnego konkretnego tekstu. Padam z nóg. Przez 11 godzin siedziałam na tyłku i patrzyłam się w drzwi wejściowe do punktu ... Coby nie marnować czasu pouczyłam się troszkę niemieckiego. I tak wyglądała moja dzisiejsza praca... Ekscytujące, nie powiem.....
Moja mama dziś zainwestowała w nową zabawkę - elektronicznego papierosa. Staramy się rzucić, albo chociaż ograniczyć palenie, bo to poważnie narusza nasz budżet... A mając na uwadze cenę fajek (Viceroye po 8,90) lepiej będzie dać sobie zupełnie z tym spokój... Będzie trudno, ale wydaje mi się, że dam radę. Niecały rok temu żuciłam palenie na miesiąc. Nie wiadomo czemu (chyba z mojej czystej głupoty) chciałam zobaczyć czy papieros będzie mi nadal smakował. Okazało się że zasmakował mi i to bardzo. No i znowu palę :/.
Będę musiała wybrać się do lekarza po receptę na TABEX i znów zaczynam mój odwyk :D.
Stwierdziłam, że nie będę zmieniać pracy, na tą, o której pisałam wczoraj. W sumie i tak za miesiąc lub dwa opuszczam naszą wspaniałą Polskę. Przemęcze się jakoś... Nie ma sensu pakować się w następną umowę i inne cuda.
Nie omieszkam jednak wpomnieć jak bardzo tęskniam za moim kochanym facecikiem, który jest teraz tak daleko. Dzieli nas 1000 kilometrów. O moim misiaczku napiszę kiedy indziej bo to jest "temat rzeka", a mi się już oczka same zamykają.

To chyba tyle newsów na dziś. Lecę do łóżeczka, bo jutro znów do roboty, odsiedzieć swoje. Dzięki Bogu jutro tylko 6,5 godziny + 2 na dojazd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz