Ehhh no i się urządziłam.... Nabawiłam się zapalenia ucha i to dosyć ostrego :/.
Za długo chodziłam z chorobą i pogorszyłam stan...
Już od końca grudnia czułam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam nikomu rąbać świąt moim L4 (bo jak by nie było i w święta i sylwestra pracowałam). Potem nie poszłam na chorobowe, bo współpracownica jest studentką i miała zaliczenia, więc też nie wypadało mi wyskoczyć ze zwolnieniem. Od niedzieli czuję się tak tragicznie, że już nie myślę o tym komu zrobię ziaziu tylko idę chorować....
A żeby było śmieszniej to dzwonie do mojego kierownika, żeby go poinformować, że jestem na L4, a on mi się pyta czy współpracownica wyraziła zgodę na zastąpienie mnie?? O ja Cię kręcę!!!! Czy muszę mieć zgodę kogokolwiek na to, aby wreszcie wyzdrowieć?? A co ?? Jak nie wyrazi zgody to mam siedzieć chora po 10 godzin i wykitować??
No, ale o poszanowaniu pracownika w mojej firmie już wspomniałam, więc nie będę już się wypowiadać na ten temat, po co sobie ciśnienie jeszcze bardziej podnosić??
Czeka mnie tydzień zasłużonego odpoczynku. Przyda się.... Troszkę się ponudzę, ale od środy będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Przyjedzie do mnie mój misiak :))
Nie widzieliśmy się już prawie miesiąc. Tak mi się za nim piekielnie tęskni, że już chyba monotematyczna jestem :D.
Szkoda tylko, że choruję i nie będziemy mogli sobie nigdzie wyjść... A tyle spraw mamy do załatwienia przez ten tydzień... Może jak się już lepiej poczuję do odwiedzimy Urząd Stanu Cywilnego i inne miejsca. Spraw do załatwienia tak dużo,a czasu tak mało....
A teraz pożalę się moim największym problemem w dniu dzisiejszym. Otóż za niedługo będę żoną, a ja nie umiem zbytnio gotować.... Mam 2 miesiące, żeby zgłębić tajemnice kucharskie... Nie to, żebym nie umiała gotować wcale, ale jakoś nie sprawiało mi to większej przyjemności. A kiedy będę już, że tak sie nazwę Panią Domu, muszę gotować, i to dobrze...
Postanowiłam jutro upiec szarlotkę. Od czegoś trzeba zacząć. a ja zawsze wysoko mierzyłam. Jak uda mi się ciasto, to z potrawami obiadowymi chyba nie powinnam mieć większego problemu..
Bardzo proszę o mocne trzymanie kciuków za mój wypiek w dniu jutrzejszym, bo jak mi nie wyjdzie to pewnie się zniechęcę.
Od momentu kiedy przez pomyłkę posłodziłam kalafiora zamiast posolić, bardzo szybko zniechęcam się do gotowania, kiedy coś mi nie wyjdzie.
Pewnie dziś jeszcze coś skrobnę, bo nie mam pojęcia co mogę zrobić z taką ilością czasu wolnego :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz