poniedziałek, 3 grudnia 2012

Gazy

Wczoraj do wieczora stopniał cały śnieżek. Dziś za to spadł nowiutki. Mnie na razie i tak to nie rusza, bo tylko obserwuje sytuację pogodową z ciepłego domku. 
Miałam coś skrobnąć jeszcze wieczorkiem, ale Lenka miała straszne gazy i nie miałam jak odpocząć. Moja kochana biedulka. Dziś też nie jest za dobrze. W nocy kilka razy obudziła się z płaczem i dwa razy obudziła się na karmienie. Oczywiście to, że musiałam do niej wstać nie jest żadną tragedią,  ale fakt, że jak już ja nakarmiłam uspokoiłam i ululałam sama nie mogłam usnąć wkręciłam sobie coś, już sama nie pamiętam co i myślałam... Przez co dziś jestem nie do życia. 
Szukam w necie skutecznego sposobu na te piekielne gazy, ale niestety nic nowego nie wyczytałam. Jakiś czas temu kupiłam jej herbatkę na bolący brzuszek. Jednak lekarka powiedziała, że nie da ona nic, a poza tym dziecka karmionego tylko i wyłącznie piersią nie powinno się przepajać.  Po drugie Lenka wcale nie chciała jej pić. Nie dość, że jej nie smakowała, to jeszcze moja gwizdka nie toleruje żadnych butelek. Dziś wymyśliłam, że podam jej herbatkę po swojemu. Przemogę się i sama będę piła to świństwo, a to co trzeba na ból brzuszka i ziółka przekażę mojemu słońcu razem z mleczkiem. Nie wiem czy to coś da, ale łapę się już każdej deski ratunku, żeby nie musieć patrzeć jak moja malutka się męczy. 
Mam nadzieję, że te piekielne bóle brzuszka przejdą jej w trzecim miesiącu i moja malutka będzie cały czas taka uśmiechnięta jak wtedy, kiedy nie ma bólów. 
To na razie na tyle :D. Odezwę się potem jeśli będzie ku temu sposobność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz