Dziś dzień zaczął mi się niezwykle kijowo. Od samego ranka żarłam się z moim mężem. W sumie, to zaczęło się już w nocy, bo mnie bardzo zdenerwował. Było już po północy. Lenka obudziła się na papu i zaczęła płakać, a mój kochany mąż siedział sobie w słuchawkach na komputerze i miał głęboko w czterech literach, że dziecko wyje. Tak się wkurzyłam, że i ja zaczęłam wyć. Miałam wrażenie, że jestem całkiem sama i nie mogę na nikogo liczyć w sprawie opieki nad dzieckiem. Mojemu mężowi w głowie jedynie komputer i gry.. Wiem, że tak na serio tak nie jest, ale mimo wszystko powinien mi bardziej pomagać. Osoby, które są nam najbliższe i mogłyby mi pomóc, bądź doradzić w sprawie Lenki są tysiąc kilometrów stąd i musimy radzić sobie sami. Dlatego też powinniśmy się stokroć bardziej wspierać, a nie kłócić się i robić sobie na złość.
W każdym razie ja jestem jaka jestem i było mi bardzo przykro.
Lenka oczywiście jak zwykle kochana. Wczoraj poszła spać po 20, obudziła się raz na papu o 1:10 i drugi o 7:10. W dzień ładnie jadła i niewiele marudziła, bawiła się z mamusią. Jest po prostu kochana.
Zostało jeszcze wiele do zrobienia i wypracowania, ale z czasem dojdziemy do zupełnego porozumienia i będziemy ze sobą współpracować. Wiem, że powodzenie zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Lenka wie czego chce i domaga się tego. Ja natomiast mam jakieś dziwne ustalenia, których się trzymam rękami i nogami, co nie wychodzi na dobre ani mi, ani jej. Przykładem jest, że wyczytam gdzieś, że dziecko powinno jeść co trzy godziny i ja postanowię sobie, że będę ją karmiła co trzy godziny. Przez cały czas będę z zegarkiem w ręku przestrzegała tej reguły. Jeśli mała po dwóch godzinach będzie głodna, będę zła, że nie udaje mi się spełnić mojego założenia i już humorek zwalony na resztę dnia...
Wydaje się to pewnie głupie, ale należy, mnie zrozumieć. To moje pierwsze dziecko i mam jeszcze nadzieję, że wszystko da się zaplanować i postępować według tego ściśle określonego planu.
Z każdym dniem jednak uświadamiam sobie, że jestem w błędzie i staram się jakoś przystosować. Tak, aby mój dzień i moje życie miało ręce i nogi.
Na tym kończę, bo lecę oglądać Galę KSW.
Życzę dobrej nocki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz