Teraz już wiem jak wygląda strach o dziecko. Już wiem, że to co wcześniej odczuwałam było pryszczem w porównaniu do tego co spotkało mnie wieczorem.
Dzień mijał całkiem normalnie. Wieczorem Szymek i Asia poszli na je mieszkanie przekazać resztę rzeczy, których Marcin nie zabrał podczas interwencji policji. Więc zostałam sama z Lenką. No niby nic, bo często sobie same byłyśmy, ale właśnie wtedy najbardziej potrzebowałam pomocy. Zapowiadało się całkiem nieźle. Lenka jak zwykle zjadła całą kaszkę bez marudzenia. Chwilkę się pobawiła. W kąpieli też zadowolona była jak zawsze.Po kąpieli kiedy już ją przebrałam w świeżutką piżamkę i chciałam położyć spać, ona zaczęła się krztusić i dusić... Nie mogła złapać oddechu i oczy zaczęły jej się przymykać. Myślałam, że oszaleję, bo nigdy nie miałam takiej sytuacji. Dzięki Bogu kiedy była u mnie teściowa dużo rozmawiałyśmy i wtedy przekazała mi cenną informację, która najprawdopodobniej uratowała całą sytuację. Mama mówiła, że jak dziecko dusi się bądź krztusi należy trzymać ją w pozycji bliskiej położenia do góry nogami i poklepywać. Kilka minut trzymałam ją w pozycji poziomej, ale z nachyleniem do dołu i delikatnie poklepywałam. Dużo do niej mówiłam bo oczy cały czas leciały jej do zamykania. Po chwili zwróciła całą kolacyjkę i po następnej chwili oddech się unormował. i powoli wracaliśmy do siebie. Długo nie mogłam odłożyć jej do łóżka bo tak bardzo chciałam ją tulić do siebie. Nie potrafię opisać jak bardzo się bałam. Po chyba z 20 minutach położyłam ją na łóżku, żeby zobaczyć czy zachowuje się jak zwykle. Jak to ona od razu zaczęła gadać śmiać się i pełzać. Wspólnie doszłyśmy do wniosku, że nic nam nie jest i możemy iść spać, bo wymiotowanie było bardzo wyczerpując dla małego organizmu Lenki.
Przez całą noc będziemy doglądać naszego skarba. Czeka nas kontrola co każde pół godziny. Mam nadzieję, że noc będzie dla niej spokojna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz