poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Dołek



Ostatnie dwa dni mijają mi pod znakiem dziwnego doła....

Jeśli chodzi o wrażenia z Langertagu, to dostałam w tyłek, tak jak przypuszczałam. W Langertag strzeliłam sobie 16 godzin (od 8 do północy). Potem jeszcze godzinkę siedziałam, bo czekałam na męża, aż robotę skończy. Następny dzień przyniósł mi kolejne 16 godzin (od 6 do 22) po niecałych dwóch godzinach snu. No i niestety nie podołałam. Mój odcisk na stopie (podbiciu) nie pozwolił mi na dalszą robotę :/. W sobotę przyszłam tylko na troszkę do roboty, żeby powiedzieć Rafałowi, że nie dam rady... Po niecałej godzinie zostałam zmieniona. Dziś też siedzę w domu, a w Poniedziałek postaram się jakoś dotrzeć do lekarza i spróbuję się z nim jakoś dogadać.

Mój dół wynika pewnie z tego, że zawiodłam.... W najważniejszym momencie dałam ciała.... Jestem na okresie próbnym i takie rzeczy nie powinny mieć miejsca... A co gorsze, jeśli problem z moja nogą jest tym o czym myślę, będę miała zabieg. Przez minimum 2 tygodnie będę musiała być w gipsie albo szynie, co łączy się z L4, które na okresie próbnym nie jest mile widziane....
Za tydzień miałam jechać pierwszy raz od pół roku do Polski. Zobaczyć moją rodzinę, przyjaciół i psa. Jeśli będę miała L4, z wyjazdu nici. Zobaczę wszystkich dopiero na święta...

Nic, tylko się mocno pochlastać....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz