czwartek, 26 sierpnia 2010

Ostatnie tchnienie przed Langetagiem



Dziś postanowiłam wydać swoje ostatnie tchnienie przed Langertagiem. Nie wiem, czy wrócę z niego żywa, więc zostawiam po sobie ślad, aby czytający pamiętali o tym. że kiedyś tu byłam :).

A tak serio to przeraża mnie jutrzejszy dzień i pięć dni następujących po nim.

Langertag na messie jest tym, czego obawia się każdy pracownik. Wszyscy zaczynają pracę z samego rana (kobiety o ósmej), a kończą, kiedy wszystko jest gotowe. Zazwyczaj trwa to do około pierwszej, drugiej nad ranem. Nie wspominam nawet, że następnego dnia znów należy się na ósmą rano wstawić się do roboty.

Tragedia, jednak wiedziałam na co się piszę i podczas podpisywania umowy zostałam poinformowana, że tak jest, więc nie mam na co narzekać. Jednak co mi się nie chce, to mi się nie chce.

Mam nadzieję, że będziecie za mnie kciuki trzymali, żebym w połowie dnia nie padła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz