wtorek, 24 sierpnia 2010

Dzień jak codzień



Witam wszystkich :)

Jako, iż przez dłuższy czas pewnie nie będę nic pisać postanowiłam coś skrobnąć mimo zmęczenia i późnej pory.

Jak zwykle nic oszołamiającego się nie wydarzyło. Bo w sumie co by się miało wydarzyć. Od ósmej rano do 14 pracowałam. Było nawet bardzo przyjemnie. Przyjęła się do nas nowa dziewczyna (Polka). Miałam ją na, że tak napiszę, przyuczeniu. Złapałyśmy ze sobą świetny kontakt. Wreszcie może będę miała więcej pokrewnych dusz, bo jak narazie miałam tylko Karinę i Lucynę (która teraz pracuje gdzie indziej i wogóle się z nią nie widzę). Są jeszcze świetne studentki (pozdrówki dla was), ale we wrześniu mnie opuszczą i nam tylko nk. zostanie.
Będzie z kim pogadać na przerwie, bo niestety, ale z niemkami pierdół pociskać jeszcze nie mogę z powodu ubogiego języka.

Po robocie troszkę posiedziałam z mężem, obejżeliśmy Housa i znów do pracy tym razem na dwie godziny. Tam podnieśli mi troszkę ciśnienie i wróciłam do domu, aby znów obejżeć Hausa, coś napisać na blogu, iść spać, a potem rozpocząć kolejny dzień pracy.


Dobrej nocki życzę :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz