piątek, 4 czerwca 2010
Heh, no i znów jestem niesystematyczna...
Piszę to notkę już chyba od tygodnia, ale nie mogę jej skończyć nigdy... Takie uroki pisania z laptopa. Ostatnio napisałam wszystko, co chciałam napisać i coś mi się nacisnęło. Efekt następujący - wszystko mi się skasowało... Krew w żyłach się zagotowała i dałam sobie spokój z pisaniem :/.
Dziś postaram się dociągnąć tą notkę do końca :)
Tylko teraz już nie wiem na czym skończyłam moją historię....
Hm....
Chyba na ślubie.
Więc po ślubie mieliśmy 3 dni na załatwienie spraw urzędowych, że tak je nazwę. Poskładaliśmy nasze PITy i załatwiliśmy tłumaczenie aktu ślubu na język niemiecki. Akt musieliśmy mieć na dzień następny, a za takie szybkie usługi słono się płaci... Owy papierek kosztował nas 200 zł :/. W normalnych warunkach nie wiem czy przekroczylibyśmy próg stówki....Troszkę zabolało to naszą kieszeń, ale nie mieliśmy wyjścia.
Potem czekało nas już tylko pakowanie :).
Już wcześniej zrobiłam gruntowny przegląd mojej szafki z ubraniami i wybrałam to, co wezmę ze sobą do Niemiec. Zostało mi więc tylko wszystko zapakować. Jak się okazało później zabrałam ze sobą zdecydowanie za mało ubrań :/.
8 Kwietnia, po czułym pożegnaniu z mamuśką o 7 rano wyjechaliśmy :). Droga minęła nam bardzo przyjemnie.
Mąż od dawna mi mówił, że w Niemczech wiele rzeczy będzie mnie dziwić, ale nie wiedziałam, że aż tak. Pierwszy nasz przystanek po przekroczeniu granicy przekonał mnie, że mąż miał rację. Otóż siedzimy sobie i posilamy się na ławeczce w słoneczku, a tu koło nas przejeżdża wielka maszyna, która czyści słupki przy ulicy.... W głowie mi się to zmieścić nie chciało. W Polsce przy mało których ulicach są w ogóle słupki, a nie wyobrażam sobie czyszczenia tych słupków czymkolwiek...Tak więc, już po 20 minutach pobytu w Niemczech poznałam znaczenie wyrażenia "deutsche qualitat" :).
Muszę niestety skończyć moje dzisiejsze wspominki. Lecę obejrzeć sobie z mężem jakiś filmik.
W najbliższym czasie opisze sprawy urzędowe w Niemczech. Może i nie jest to jakieś nad wyraz ciekawe albo wzruszające, ale komuś może się przydać. Nieraz widziałam na forach pytania dotyczące formalności po przyjeździe do Niemiec.
Tymczasem żegnam się z Wami i zapraszam do czytania następnych notek (mam nadzieję, że częstotliwość ich pisania poprawi się).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz