Dziś dostaliśmy wreszcie nasze zakupy.
Hopser spisuje się znakomicie i Lenka go uwielbia. Od samego zamontowania bez ani cienia strachu korzysta z niego z zadowoleniem, co widać na poniższych zdjęciach.
Z matą piankową jest gorzej. Rozłożyłam ją pod zagrodą, jednak cały czas nam coś nie pasuje. Zagroda leży w 80 procentach na dywanie, resztę zajmuje gumolit. Kwadraciki w miejscu gdzie kończy się dywan niestety nie leżą jak powinny. Po podłożeniu kocyka w tym miejscu jest za miękko i literki same wychodzą.
Strona, na której powinno bawić się dziecko jest zbyt chropowata i po niedługim czasie Lenka miała zaczerwienienia na kolankach. Postanowiliśmy odwrócić matę na stronę spodnia. To też nam nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, ponieważ z Literki bardzo łatwo odchodziły. Lena potrafiła wyciągnąć wszystkie i je gryźć, a w miejscach, z których wyciągnięte zostały literki odbywało się szukanie paproszków do pochłonięcia. Tak więc mata wylądowała w pokoiku, a do laski wróciła narzuta, na której Lenka ma niekończące się możliwości skubania paprochów... Więc będę musiała wprowadzić znów wzmożoną kontrolę buźki i czekać, aż mi jakiś inny pomysł do główki napłynie...
Bynajmniej mata w pokoju z imieniem wygląda ładnie :D.
Śliczna córeczka:), Hopser u nas się nie sprawdził, Wiki chce wyjść po 30 sekundach:). Za to mata piankowa jest przydatna tylko mamy jednolitą, która nie zawiera elementów do wyciągania.
OdpowiedzUsuńHeh :). Lenka jak na razie po 10 - 15 min hopsa, pewnie i dłużej by się bawiła, ale ją wyciągamy, żeby nic nie obciążyć. Z czasem pewnie dłużej posiedzi :)
UsuńPozdrawiam :D